FELIETONY
JOGA
BLOG
28.01.2023
Guru konfabulant
Dziś napisała do mnie zaniepokojona dziewczyna, której przyjaciółka jedzie na warsztaty „tantry i szamanizmu”. Znalazłam sobie prowadzącego te warsztaty na YouTubie. I po minucie dowiedziałam się, że „tantra” „powstała” 8-10 tys. lat temu jako praktyka szamańska.
Potem już było o przedwczesnym wytrysku i o orgazmach energetycznych w miejscu pracy. Trudno dyskutować z czymś takim. Tantry, czyli różne nieortodoksyjne (wobec wed) ścieżki filozoficzno-duchowe i powiązane z nimi praktyki, zaczęły się rodzić we wczesnym średniowieczu. Nie ma żadnej jednej „tantry”.
Już to nie raz pisałam, ale powtórzę: buddyzm tybetański jest tantryczny!!! Kojarzy się to komuś wyłącznie z seksem?
Jaki szamanizm? Gdzie? Trudno w ogóle z czymś takim dyskutować. Można tylko apelować: zanim wydasz kasę na „tantrę”, to chociaż przeczytaj o tym haśle w Wikipedii. Nie kupuj każdego kitu. Te rzeczy są opisane. Są prace naukowe. Wszystko dostępne online. I błagam, jeśli już „musisz, bo się udusisz”, nie dawaj się namówić na nic, na co nie masz na 100% zgody i ochoty.
Na warsztatach „tantry” (nie ma żadnej jednej tantry!) dochodzi do poważnych nadużyć seksualnych, a nawet do przemocy. Zmiksuj to z „szamanizmem”, technikami transowymi (albo gorzej – z psychodelikami) i mamy materiał na tragedię. Dobrej nocy. Bądźcie bezpieczni i bezpieczne.