Kiedy ukazał się pierwszy film braci Sekielskich, „Tylko nie mów nikomu” (2019), o pedofilii w Polskim kościele, nadchodziły wybory do Europarlamentu. Anty-PiS zacierał ręce, że film dowali Kościołowi, czyli PiS, więc będzie to miało wpływ na wynik wyborów. Nie miało.
Napisałam wtedy felieton na Onet.pl, w którym (po prawie dwóch dekadach gadania i pisania o tym publicznie!!!) przypomniałam, że znam z własnego doświadczenia sytuację seksualnego nadużycia jako dziecko ze strony osoby o bardzo wysokim prestiżu. Do celów artystycznych, żeby było jasne. Napisałam, że rozumiem, jak trudno jest sobie poradzić z takim doświadczeniem, kiedy ty jesteś nikim, dzieckiem, pyłem, a miażdży cię ktoś wielki.
Ten mój „wielki ktoś” był ikoną anty-PiS-u. W tej sytuacji dowiedziałam się, że wyskakując ze swoją historią – zaszkodziłam wyborom! Bo „myśmy się mieli skupiać na KOŚCIELNYCH nadużyciach”, a ja tu rozwadniam i przekierowuję uwagę.
Hejt jaki mnie wtedy dotknął był niewyobrażalny. Nikomu nie życzę. Wyzwiska i opowieści z krypty ciężkich zwyroli. Całkowite opuszczenie – także przez bliskie osoby. Tak się dzieje, kiedy „robak” poważy się zbrukać ikonę swoją robaczą prawdą.
I wtedy zobaczyłam jak na dłoni.
W PiS-ie czy w anty-PiS-ie panuje ten sam perwersyjny, toksyczny mental, traktujący ofiary nadużyć seksualnych, nieważne: księżowskich czy innych, instrumentalnie. Mental zepsuty patriarchalnym narcyzmem, który daje sobie prawo do relatywizowania zbrodni na słabszych w imię jakichś zas..nych „wyższych”, a najczęściej po prostu politycznych, celów.
Dlatego dziś wszystkim ludziom, którzy twierdzą, że to „zły czas” na „takie rewelacje o JP2”, tym, którzy liczą na to, że prawda o JP2 pomoże albo zaszkodzi preferowanej przez nich opcji politycznej, chcę powiedzieć, że ofiary nadużyć seksualnych, molestowania, pedofilii nie są waszymi narzędziami do majstrowania przy wyniku wyborów.
A ludzi dobrej woli i tak jest więcej.