AKTUALNOŚCI

Pamiętacie, jak nasze pyzate słoneczko demokracji, Duda Andrzej, prezydent krainy mlekiem i miodem płynącej, własnych obywateli i obywatelki gazującej, skwitował pytanie o to, czy zatrudniłby osobę LGBT w swojej kancelarii?

Kiedy w całej Polsce trwają protesty kobiet i dziewczyn przeciwko robieniu z tego kraju folwarku fanatyków, którzy nienawidzą kobiet. Kiedy rodzi się nowa tożsamość Polki, świadomej swoich praw, walecznej, nieustępliwej.

Lewica proponuje doprecyzowanie definicji gwałtu. I oto liczni opiniotwórczy panowie odkrywają tajemnicę seksu za zgodą! Hurra!

Widzę, że liczne uczestniczki dyskusji, z błyskawicami na profilówkach, nie rozumieją co nas, stare feministyczne wyjadaczki, tak wqurwiło w: 1) zlekceważeniu przez TVN informacji, że jeden z uczestników show ma za sobą wyrok za udział w gwałcie i podpisanie się na ciele nieletniej (takie informacje stacja otrzymała już w sierpniu); 2) w odruchowej i natychmiastowej obronie uczestnika przez starszych kolegów z programu za pomocą argumentu o „niszczeniu życia człowiekowi”.

Jedna Pani Trollinda z mojego Facebooka mnie dziś zainspirowała. Wrzuciłam zdjęcie moich kotów o poranku i przeczytałam pod nim: „Stara panna z kotami”.

Po przeczytaniu części komentarzy i zablokowaniu ponad setki agresywnych trolli pod moimi wczorajszymi i przedwczorajszymi postami na temat pandemii, mam jedną podstawową refleksję: mamy do czynienia z absolutną porażką komunikacyjną całej klasy politycznej.

Tej osoby, którą tak wiele kobiet absolutnie „nie chce być”. Nie, nie, nie! „Niejestemżadnąfeministkąale...” – tu pada oczywiście seria feministycznych postulatów. Ileż razy to słyszałam w wywiadach, przy stole, w tramwaju.

Właśnie zrobiłam coś ważnego. Pewien znajomy, lewicowiec, działacz i „feminista”, nie wytrzymał psychicznie konfrontacji z terminem „dziaders” (który go świetnie opisuje) i pouczył mnie na temat seksizmu i ageizmu.