Paulina Młynarska
Paulina Młynarska
Paulina Młynarska
Paulina Młynarska
Paulina Młynarska
Paulina Młynarska
Paulina Młynarska

AKTUALNOŚCI

FELIETONY

BLOG

05.02.2021

Zawsze idę sama

Mamy w Polsce dwa zwalczające się patriarchaty.
Jeden wie, że jego przywilej już dawno powinien się skończyć. Nie jest przecież idiotą.

Stara się trzymać pozory, jest uśmiechnięty, ogolony, uładzony. Obyty. Twierdzi, że kocha demokrację i europejskość. Jednak na myśl o rzeczywistej rezygnacji z wygodnego status quo, gdzie to jednak w większości panowie podejmują najważniejsze decyzje, a panie raczej podają kawkę i drinki, robi mu się nieprzyjemnie.

Drugi patriarchat nie dba o pozory.

Ma gębę przemocowego buca, na demokrację pluje, Europa go nie interesuje. On też wie, że jego przywilej to – w trzeciej dekadzie XXI wieku – skamielina. Jednak liczy na to, że kiedy się człowiek dobrze napnie, to cofnie czas i znów będzie „jak kiedyś”. Świat stanie się wyłączną własnością hetero mężczyzn, białych de preference. A cała reszta to gadający inwentarz.
Obydwa polskie patriarchaty uprawiają systemową mizoginię i dyskryminują mniejszości seksualne.

Gdy pierwszy bywał u władzy – a od czasów powołania do życia III RP bywał często – kobiety i mniejszości seksualne słyszały od niego, że tak, tak, oczywiście, to wszystko jest bardzo ważne i ciekawe, ale na ich równe prawa jeszcze zbyt wcześnie. Nie stać Polski. Są ważniejsze tematy. Społeczeństwo nie dojrzało ani do tego, by kobiety mogły same decydować czy będą matkami, ani by dorosłe, płacące podatki osoby mogły sobie żyć w legalnych związkach z innymi osobami własnego wyboru, niezależnie od płci.

Drugi patriarchat, który mamy w Polsce u władzy już szósty rok, nie zakłada białych rękawiczek. Wali pięścią w stół i stawia sprawę jasno: kobiety mają rodzić – czy im się to podoba, czy nie. Mniejszości wracają do szafy. Cała reszta – morda w kubeł, ja tu rządzę!

Na takie dictum pierwszy patriarchat, który jest na swój sposób wrażliwcem i empatą, czuje się jednak nieco zażenowany. „No nie, no, aż tak ostro sprawy nie stawiajmy!” – powiada. To nie po europejsku! I jakoś zupełnie nie chce pamiętać, że był u władzy przez wiele, wiele lat i mógł w tym czasie – po europejsku – postawić się kościołowi, wprowadzić standardy dostępności do edukacji seksualnej, antykoncepcji, wsparcia dla pracujących, samotnych, młodocianych matek, realnej pomocy dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami, samotnych, a także nowoczesnej pieczy zastępczej dla dzieci w tragicznym położeniu życiowym. No i dostępu do legalnego zabiegu przerwania ciąży. Mógł – po europejsku – dopilnować standardów równościowych w płacach. I mógł zapewnić pełnię praw mniejszościom seksualnym. Mógł dać większe środki organizacjom kobiecym i równościowym, by wykonały robotę edukacyjną. Mógł zmienić sposób orzekania w sprawach o gwałt. Mógł systemowo zacząć rozprawiać się z językiem pogardy, który na każdym kroku kierowany jest do kobiet i mniejszości. Gdyby chciał.

ALE NIE CHCIAŁ.

Drugi patriarchat miał dzięki temu elegancko przygotowany teren. Nie dziwmy się, że zasiał na nim gęsto swoje kwiatki.
Na świecie i w Polsce (u nas z oporami i opóźnieniem) nareszcie toczy się proces demontażu obu patriarchatów. Tego, co ma uśmiechniętą twarz demokraty, a także tego z zaciętą gębą buca i zaciśniętą pięścią. To nieuchronne i oby dokonało się jak najprędzej, ponieważ każdy dzień patriarchalnych rządów, każdy rok, niesie nowe dramaty i niepotrzebne cierpienie kobiet, dzieci i osób nieheteronormatywnych.
Częścią tego procesu jest to, że – jako kobiety i mniejszości seksualne – odważnie, ostro i asertywnie zabieramy głos, wytyczając nowe granice dyskursu i tworząc standardy mające chronić nas przed pogardą, umniejszaniem, a także przemocą.

To nie jest łatwe, wygodne ani bezstresowe. Ale ja nie walczę o powrót do „uśmiechniętego patriarchatu”, który na kolejne 30 lat zakonserwuje Polskę, w której o życiowych sprawach kobiet i mniejszości decydować będą mili i fajni, czy nawet bardzo fajni, panowie.

W którym nasze sprawy nadal pozostaną drugorzędne, nieistotne, błahe. W którym na każdym kroku dziewczyny, które przyjdą po mnie, będą odczuwać, że świat urządzany jest bez uwzględnienia ich kobiecych potrzeb, cyklów życiowych, a nawet fizjologii.


Poza wieloma innymi rzeczami obydwa polskie patriarchaty łączy bałwochwalcze uwielbienie dla swych patriarchalnych ikon. Męskich wzorców darzonych kultem przez jednych, a znienawidzonych przez drugich. Bałwochwalczo albo diabolicznie – to zależy od przynależności – odczłowieczonych.
Dyskutowanie z nimi, kwestionowanie ich słów czy zachowań jest w łonie danego patriarchalnego plemienia karane z najwyższą surowością. Zwłaszcza, kiedy się jest kobietą lub przedstawicielką/przedstawicielem dyskryminowanej mniejszości. Przekonałam się o tym nie raz i przekonuję dziś.


W tym miejscu zamiast pointy pozwolę sobie na jedno jedyne osobiste zdanie.
ZAWSZE WTEDY IDĘ SAMA.

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką prywatności. Jeśli nie wyrażasz zgody, prosimy o wyłącznie cookies w przeglądarce. Więcej →

Zmiany w Polityce Prywatności


Zgodnie z wymogami prawnymi nałożonymi przez Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE, w niniejszym Serwisie obowiązuje nowa Polityka prywatności, w której znajdują się wszystkie informacje dotyczące zbierania, przetwarzania i ochrony danych osobowych użytkowników tego Serwisu.

Przypominamy ponadto, że dla prawidłowego działania serwisu używamy informacji zapisanych w plikach cookies. W ustawieniach przeglądarki internetowej można zmienić ustawienia dotyczące plików cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie cookies w niniejszym Serwisie, prosimy o zmianę ustawień w przeglądarce lub opuszczenie Serwisu.

Polityka prywatności