Dla części (zwłaszcza tej wielbiącej twórczość mojego ojca) komentujących fakt, że ośmielam się nie zgadzać z przesłaniem jednej z jego piosenek (tak naprawdę jest takich znacznie więcej), jest „atakowaniem zmarłego, który nie może się bronić”, a nawet „odcinaniem się od słów ojca” (Natemat.pl, co Wy macie w głowach, jest z Wami coraz gorzej!) i w ogóle czymś nie do pomyślenia. Coś państwu powiem w związku z tym.
To ojciec nauczył mnie krytycznego czytania literatury, to on wspierał i kochał we mnie wewnętrzną wolność, a mój kłopotliwy dla wielu nonkonformizm uważał za zaletę wartą pielęgnowania.
Jego twórczość i poglądy znam lepiej niż ktokolwiek z Was (nie liczę rodzeństwa). I choć rzeczywiście w kilku miejscach się z jego przesłaniem głęboko nie zgadzam, wiem na pewno, że – gdziekolwiek teraz jest mój ojciec – cieszy go, że mam własne zdanie i kombinuję po swojemu, niezależnie od tego, co ludzie gadają. Miłego dnia, pełnego niezależnych przemyśleń i, oczywiście, poezji!