Zresztą nieważne – stopa, cyc czy kawałek brzucha, dłoń albo zmarszczka przy ustach. Każdy szczegół kobiecego ciała jest do oceniania, taksowania, komentowania, chwalenia albo wyszydzania. Ciało kobiety ma być młode, gładkie, jędrne, oszlifowane peelingami, pilnikami – upilnowane. Wtedy zasłuży na kilka chwil chwały. Dopóki się nie zestarzeje. Wtedy niech znika. Nieustanne dyscyplinowanie naszych ciał w dążeniu do nieosiągalnej perfekcji odzwierciedla proces trzymania w ryzach kobiecej psychiki. To ci wolno, tego nie. Masz być taka a nie inna. Wyłamiesz się, to cię tak urządzimy, że cię rodzona mamusia nie pozna!
A proces starzenia się ma to do siebie, że nawet poddane najsurowszej dyscyplinie ciało nieuchronnie podąża własną buntowniczą ścieżką. Ku pełnej indywiduacji. Czas wykręca stawy, zmienia rysy twarzy i rozpina po całej skórze sieci zmarszczek, niepowtarzalnych jak linie papilarne. Ryje w skórze nowe przejścia, szlaki i wąwozy, którymi można zawędrować do samych źródeł życiowej mądrości.
Starej kobiety nie da się zamknąć w gorsecie. Nie da się jej zmusić do noszenia „szklanych pantofelków”. Ciało starej kobiety jest już nie do upilnowania.
To budzi atawistyczny lęk. Grozę nawet. Co by to było, gdyby tak nagle wszystkie kobiety, także te młode, ruszyły ścieżką pełnej indywiduacji? Gdyby zaczęły robić to, co naprawdę chcą, sięgać po to, czego pragną? Co, gdyby się uwolniły od dyscypliny idealnego wyglądu, która zajmuje je tak bardzo, że często brak już czasu na myślenie? Czym byśmy je wtedy straszyli? Jak byśmy je zapędzali z powrotem do obory?
Dlatego w patriarchalnej kulturze tak lży się, obraża i opluwa wystawione na publiczny widok ciała – bądź fragmenty ciał – kobiet, które już nie są młode albo takich nie udają. Pomarszczone, gruzłowate, stwardniałe, wykręcone od długiego użytkowania ciała starzejących się kobiet i ich afirmacja, pewna siebie obecność w przestrzeni publicznej to najlepszy dowód na to, że jesteśmy jednak na dobrej drodze ku temu, by opuścić zagrodę. Choć psy ujadają.
PUNK IS NOT DEAD, siostry. Nasze siwe włosy to nici Ariadny.