Wcześniej inne medium głównego nurtu pozbyło się mojego zaangażowanego jednoznacznie po stronie praw kobiet i mniejszości seksualnych programu w TV. Programu, który wiele z Was pamięta i który nie był, jak starano się wmówić nam na koniec, komercyjnie nieopłacalny. Przeciwnie, stanowił rozpoznawalną, potężną i trwałą markę.
Zanim go zdjęto, próbowano na różne sposoby go zidiocić. Ale wraz z drugą jego gospodynią, która jest wybitną osobowością telewizyjną uwielbianą przez kobiety, stawiałyśmy opór. No i nie ma programu. Odchodziłam z mediów spełniona i bez goryczy, zrozumiawszy, że to i tak cud, że taki feministyczny zakapior jak ja uchował się w nich tak długo. I nie tęsknię.
Mam teraz lepsze życie niż za telewizyjnych czasów. Wczoraj, jak wielu i wiele z Was, mocno wspierałam protest prywatnych mediów. Ale dziś mam zarządzającym nimi osobom coś do powiedzenia.
Przez ostatnich kilkanaście lat to Wy, wolne, prywatne telewizje, przyczyniałyście się walnie do ogłupiania ludzi, do oduczania ich myślenia, poprawnego mówienia po polsku, szukania wzorców wśród ludzi, którzy coś w życiu osiągnęli. Pozbyłyście się wielkiej części ciekawych osobowości albo zepchnęłyście je na drugi plan. Treści dotyczące kobiet, które emitujecie, często zwyczajnie urągają naszej inteligencji i sprowadzają się do powierzchowności, do pustego „ple, ple”. Uporczywie utrwalacie stereotypy dotyczące płci. Ścigacie się na to, co by tu jeszcze głupszego zakupić na licencji i jakiego by tu głupola uczynić wielką gwiazdą. Nawet książki już nie można u Was pokazać bez płacenia kasiory, a skąd wydawnictwa mają ją niby brać?
Dla oglądalności i taniej jatki latami dawałyście pole faszystowskim kreaturom, które dziś cieszą się, bo w zasadzie rządzą. W ogromnej mierze same ściągnęłyście na siebie to, co się dzieje. Ludzie, których się ogłupiło taniochą, mogą nie rozumieć, że wolność słowa to cenny skarb.