FELIETONY
RÓŻNE
BLOG
31.10.2020
Jak Jadwiga Emilewicz wolność kocha i rozumie
U mnie przy porannej kawie ciśnienie w górę. Jadwiga Emilewicz w TVN24: „Rolą polityka jest maksymalizowanie dobra. (…) Życie ludzkie postrzegam jako wartość naprawdę najwyższą i to nie my decydujemy o tym, kiedy ono się zaczyna. (…) Wolność kobiety jednak kończy się w momencie, kiedy zachodzi w ciążę, bo jest ograniczona wolnością dziecka”.
Całe szczęście, że za sprawą przenikliwości i dobroci naszych kochanych polityków i polityczek matki mogą jednak w Polsce zachować spory zakres wolności. Wolność od zatrudnienia, wolność od alimentów, wolność w pełni samodzielnego radzenia sobie z opieką nad dzieckiem chorym, wolność od bezproduktywnego spędzania czasu na spaniu w nocy, wolność zbiórek społecznych, aby użebrać kasę na rehabilitację, leki, operacje, wolność od życia osobistego (po co ono matce? to tylko ją zniewala), wolność siedzenia z dziećmi na klatce schodowej, kiedy przemocowy partner szaleje (po chuj nam jakieś konwencje antyprzemocowe, skoro mamy taką wolność?), wolność zachodzenia w ciążę z braku dostępu do antykoncepcji, wolność od edukacji, wolność od radości życia. Wolność od emerytury, wolność prac dorywczych na starość.
Och, kurwa, ileż tych wolności jednak zabezpieczyli Polkom politycy, odkąd upadła komuna!!!
Tylko, patrząc na zdjęcia pokazujące z lotu ptaka wczorajsze demonstracje, mam nieodparte wrażenie, że polskie matki przewrotnie marzą o innej wolności. O wolności od obłudnego pierdolenia takich ludzi jak pani Emilewicz. Do Pani się zwracam: Ty wstrętna, zachwycona własną „dobrocią”, narcystyczna babo na usługach patriarchalnych dziadersów! Idź maksymalizować swoje „dobro” na własnym podwórku, a polskie matki zostaw w spokoju! Skończyło się meblowanie im życia!