Każdy może się relaksować, siedzieć w ciszy ze swoim oddechem, chodzić, ćwiczyć skupiając się na oddechu. Ale jeżeli chodzi o bardziej złożone praktyki – są przeciwskazania. I tu potrzebny jest guru. Dlatego tak duży nacisk kładziemy na pracę w bezpośrednim ludzkim kontakcie. Nie każda forma praktyki jest dla każdego!!! Z poprzednich wpisów: praktykę własną dobieramy do osoby, jej temperamentu, osobowości i typu ciała. Istnieje wiele przesłanek za tym, by pewnych praktyk, być może czasowo albo wcale, nie stosować. Wymienię kilka (przesłanek), ale tylko przykładowo i bardzo proszę, aby pamiętać, że jest to daleko idące uogólnienie.
Do praktyk medytacyjnych z ogromną ostrożnością podchodzić powinny wszystkie osoby w kryzysie zdrowia psychicznego!
Szczególnie zaś osoby o tendencjach psychotycznych, osoby żyjące z nieprzepracowaną traumą (mam na myśli masywne, zagrażające życiu wydarzenie z przeszłości), osoby aktywnie uzależnione od substancji psychoaktywnych i DZIECI. To ostatnie pewnie zdziwi parę osób, bo „medytacja” dla dzieci jest bardzo modna.
Powtórzę: relaksacja, uważność, świadome oddychanie – to nie jest medytacja. I to może każdy/każda.
Medytacje mają w sobie element dysocjacji. Stawiania się w pozycji obserwatora własnej psychiki albo wizualizowania różnych rzeczy. Trzeba mieć zintegrowaną psychikę, aby to robić. Trzeba się do tego stopniowo przygotować. Trzeba nauczyciela, guru, kogoś, kto Cię poprowadzi i ... w porę zatrzyma!
Ja zaczęłam medytować sama, mając 23 lata, w kryzysie. Skutek: stany lękowe, napady paniki, depresja. Po latach zrozumiałam, co sobie zrobiłam. I na koniec ważne: nigdy nie praktykuj kosztem snu i nie wierz w to, że „medytacja” załatwi Twoje problemy ze zdrowiem psychicznym. Może się stać wręcz odwrotnie! Widzicie, dlatego ja nie nagrywam sesji na YouTubie. Uważam, że trzeba widzieć człowieka i poznać osobiście. Na moich zajęciach w grupach nigdy nie ma ryzykownych „medytacji” ani wizualizacji. To są poważne sprawy. Bezpieczna przestrzeń przede wszystkim. Om Shanti!