Wstać, rozłożyć matę, pooddychać, posiedzieć w ciszy, rozciągnąć ciało, poćwiczyć z własnym ciężarem, odprężyć, posiedzieć w ciszy, pooddychać. I tak codziennie. Żadnych „dymów”, żadnego „uleczenia w weekend”. Rok za rokiem to samo. I muszą te lata minąć, zanim zauważymy, że jest zmiana. Trwała, solidna. Oparcie w sobie, coraz mniej „wkrętki” w dramę. Porządne granice. Ugruntowanie w przekonaniach i celach.
To są duże rzeczy. Nie ma przy nich euforii, sztucznego nakręcania stanu grupowej hipomanii, nagłego katharsis ani innych wielkich emocjonalnych wyładowań.
Uczciwa praktyka jogi to praca krok po kroku. Bez efekciarstwa.
I teraz już zmierzam do pointy. To praca w Twoim tempie, bezpieczna zarówno na poziomie fizycznym, jak i emocjonalnym. Pozorne nudziarstwo jest tu gwarancją bezpieczeństwa. Rutyna daje oparcie. Kiedy to mamy, możemy pomału konfrontować się z tym, co w nas trudne, bolesne, niechciane. I przeciągać to na jasną stronę. Uważajcie na siebie. Nie każda efektowna ścieżka jest bezpieczna.