Kierując się nimi pragnę więc, po serii wpisów o tym, że „tantra to nie seks, joga to nie gimnastyka”, zaproponować coś konstruktywnego. Kilka praktyk, które sprawią, że nie oglądając się na swój stan fizyczny, wiek, wyznawany światopogląd i zasobność portfela, znajdziesz się na ścieżce jogi. I to jeszcze dziś, zaraz, teraz. Jak to mówią: „now is the moment of power”.
Do praktyki potrzebujesz:
1) Miejsca, w którym wygodnie usiądziesz sobie z PROSTYM KRĘGOSŁUPEM. Może to być krzesło, może być poduszka na podłodze, co tam chcesz. Pozycja ma być stabilna i wygodna (Patańdźali, autor Jogasutr).
2) 10 minut spokoju (wyciszony telefon, domownicy poproszeni o niezawracanie Ci głowy).
3) Własnego oddechu.
4) Notesu lub kartki papieru.
A teraz usiądź z prostym kręgosłupem i zamknij oczy.
Zaobserwuj, jak się czujesz, co czujesz?
Co się dzieje w Twojej głowie?
Nic z tym nie rób, nie kombinuj, nie „staraj się nie myśleć”. Przeciwnie – wejdź całą świadomością w swój stan. Co tam jest? Jak jest?
I świadoma/świadom tego stanu, zacznij spokojnie obserwować swój oddech. Wdech-wydech.
Z tym co jest i jak jest.
Postaraj się utrzymać ten stan przez kilka chwil.
Na koniec weź dwa, trzy długie wdechy i wydech z dźwiękiem, z ulgą. No po prostu jęknij se pani/pan. :)
Zapisz w notesie, co zastałeś/zastałaś w swojej głowie?
Wstań, ziewnij i nie myśl o tym więcej aż do jutra.
Jutro znowu chwilę sobie posiedzisz ze sobą.
Miłego dnia!
Om Shanti.
To ci dopiero wygibasy. :)