FELIETONY
BLOG
14.02.2021
Walentynka dla samotnych
Singielki i Single! Nadciąga tsunami czerwonych serduszek, celebrowania życia w parach (no, bądźmy szczerzy, często także w pokątnych oraz w otwartych wielokątach), życzeń miłości, seksu, przytulasków i buziaczków, piosenek oraz filmów o miłości, publicznych wyznań, zaręczyn, ślubów, randek.
Dla tych, którzy i które niedawno bezpowrotnie stracili/straciły towarzysza czy towarzyszkę życia, walentynki to na swój sposób okrutne święto. Miałam 13 lat, kiedy mój tata zawołał mnie do pracowni i, jak to miał w zwyczaju, przeczytał mi świeżo przełożony przez siebie tekst piosenki Jacques’a Brela pt. „Starzy ludzie” (org. „Les Vieux”). Była tam fraza, która na zawsze boleśnie wryła się w moją pamięć, w psychikę, w serce.
„Nie umierają, nie, lecz zapadają w sen, któremu końca brak.
Wczepieni w dłonie swe, tak bojąc rozstać się, rozstają się i tak.
Kto z dwojga został sam, wciąż dotyk będzie czuć stygnących drogich rąk.
Kto z dwojga został sam, bez trudu znajdzie swój ziemskiego piekła krąg.”
„Kto z dwojga został sam” może w takie święto jak walentynki przeżywać naprawdę ciężkie chwile. Kto został niedawno opuszczony, komu posypał się związek, kto popełnił gruby błąd i stracił zaufanie ukochanej osoby, kto z powodu strasznych przeżyć z dzieciństwa nie potrafi stworzyć szczęśliwego związku z drugą osobą, kto musi się ze swoją miłością kryć ze strachu przed wykluczeniem i przemocą, kto żyje samotnie sam/sama nie wiedząc dlaczego, a nie jest to jego/jej wyborem, kto jest samotny w związku – może mieć w ten weekend cholernie ciężko.
Też miałam kiedyś złamane serce, byłam porzucona albo właśnie ewakuowałam się z toksycznego związku i czułam się potwornie samotna. Nie rozumiałam dlaczego, tęskniłam za życiem rodzinnym, za czułością i oparciem w drugiej osobie, ale nie potrafiłam takiej znaleźć.
Walentynki to był dla mnie kiedyś jeden z najgorszych dni w roku. Wszystko mnie „odsyłało” do mojej „porażki”. Pamiętam, że często myślałam wtedy o sobie, że jestem jak jakiś „zepsuty mechanizm”. Czułam ogromny żal do losu i wściekłość na siebie.
Uleczenie tego bólu, poczucia osamotnienia i nieadekwatności to był, w moim wypadku, bardzo długi proces. Ale, jak część osób już zapewne zauważyła, jestem dożarta oraz zawzięta. Zawzięłam się, że jeszcze będę w tym życiu szczęśliwa.
Pomogła mi psychoterapia, a potem praktyka jogi. Joga jest ze mną cały czas i wciąż odkrywam w sobie nowe kawałki do uleczenia. Tak będzie zawsze i to jest ok.
Jeżeli masz złamane serce albo jesteś w żałobie, a masz możliwość skorzystania z psychoterapii albo z grupy wsparcia i tylko się wahasz, bo „co Ci ktoś może powiedzieć, czego sama/sam nie wiesz” albo „boisz się rozgrzebywać”, to jako weteranka depresji i pracy psychoterapeutycznej bardzo Cię proszę: daj sobie szansę! Skorzystaj z pomocy! I nie odpuść po 5 sesjach. :)
Dzięki pandemii wielu i wiele wspaniałych terapeutek i terapeutów pracuje on-line. Istnieją też grupy wsparcia działające zdalnie. Jeśli nie masz możliwości płacić za pomoc, poszukaj w internecie grup samopomocowych. Tam są wspaniałe osoby, które wiedzą, przez co przechodzisz.
Z okazji walentynek, święta miłości, życzę Ci z całego serca, byś NIE PORZUCAŁA / NIE PORZUCAŁ – SIEBIE.
W ten weekend jesteś kochana/kochany w moich mantrach. Om Shanti!