Nie wchodząc w szczegóły: jakiś czas temu odkryto u mnie zmiany morfologiczne, których obecność świadczy o wysokim ryzyku zachorowania na złośliwego raka piersi w przyszłości. Na tym etapie miałam jeszcze wybór. Mogłam zdecydować się na ścieżkę „zachowawczą”, czyli branie leków przez długie lata i częste badania kontrolne, lub na „ostre cięcie” – leczenie operacyjne z jednoczesną rekonstrukcją plastyczną.
Rozważanie tej alternatywy było bardzo trudnym procesem. Nie ma bowiem bezwzględnych wskazań do profilaktycznej mastektomii. Względne wskazania obejmują wykrycie mutacji BRCA1 i/lub BRCA2, obciążenia rodzinne oraz podejrzane zmiany morfologiczne. Decyzja należy do osoby, której problem dotyczy i to ona sama musi rozważyć swoje „za” i „przeciw”. Ani leczenie farmakologiczne, ani operacja nie są tu łagodnym działaniem pozbawionym skutków ubocznych. Jednak podkreślam: na tym etapie jest jeszcze wybór! Ja przed nim stanęłam.
W 2013 roku aktorka Angelina Jolie zdecydowała się na taką operację i upubliczniła ten fakt, wywołując ogólnoświatową dyskusję o prawie osoby do podejmowania decyzji dotyczącej jej własnych, zagrożonych złośliwym rakiem, piersi.
Nigdy nie zapomnę tych mądrali gulgoczących wtedy o „fanaberiach” gwiazdy. Dziś wiemy, że „efekt Angeliny” uratował tysiące kobiet. Na szczęście świat się zmienia. Mastektomia zapobiegawcza jest obecnie – w większości cywilizowanych krajów – normalną i refundowaną procedurą medyczną. W Polsce: od 2019 roku. Przy takim wskazaniu jak moje decydując się na zabieg operacyjny zredukowałam dla siebie ryzyko zachorowania na złośliwy nowotwór piersi o około 90%.
Czuję wdzięczność! Do samej siebie – za to, że się badałam: samobadanie piersi raz w miesiącu, USG, cytologia i mammografia – zgodnie z zalecanym przez mojego lekarza kalendarzem. Do nowoczesnej medycyny – za to, że umożliwia nam wykrycie i zbadanie czegoś tak mikroskopijnego, a jeśli trzeba – podjęcie na czas skutecznej terapii. Do lekarzy, lekarek, pielęgniarek i całej armii anonimowych ludzi, których praca składa się na nowoczesną diagnostykę – za ich wiedzę, refleks, rzetelność, złote ręce, sokole oczy, czas i talent. Do otaczających mnie bliskich osób – za to, że wspierały mnie z wiarą, że sama dobrze zadecyduję i że ta decyzja MUSI BYĆ MOJA. Przed jej podjęciem moi wspaniali lekarze, tu, na Krecie, skierowali mnie na konsultację psychiatryczną. I to był dobry ruch, aby upewnić się, że to nie strach jest moim doradcą przy podejmowaniu tak ważnej decyzji. Panika odbiera rozum.
Nie kozaczyłam, że „jestem joginką” i sama sobie świetnie poradzę bez niczyjej pomocy. Przyjęłam jej bardzo, bardzo wiele. I nadal jej potrzebuję, bo rekonwalescencja po takim zabiegu trochę jeszcze potrwa.
DZIĘKUJĘ, Aluś, Dominiko, przyjaciółki, przyjaciele, sąsiadki, zwierzaki! ️Wiem, znajdę pod tym postem mnóstwo wzruszających słów wsparcia i na pewno zaraz będę ryczeć. W ogóle dziś dużo popłakuję, bo jeszcze boli, a poza tym schodzi ze mnie stres i jestem rozbita po lekach. No ale przeprawiłam się! Chcę Was o coś poprosić: umówcie się na swoje badania przesiewowe! Mammografia, USG, cytologia czy cokolwiek innego, co w Waszym wypadku wymaga kontroli. Jeżeli Was to zmotywuje, to napiszcie tu w komciach, że „już”. Wiem, że dostaniecie wsparcie! Cobyśmy mogły/mogli dalej się tu wykłócać o kształt świata oraz żywcem doczekać się końca patriarchatu! :)
Wasza kochająca Lola. Adi Shakti!