Aleksandra odchodzi („Alexandra leaving” Leonard Cohen, przekład Paulina Młynarska)
Noc spowiła wszystko nagłym cieniem,
miłości bóg do drogi gotów już,
Aleksandrę wzniósł nad swym ramieniem
i przemknął przez wartownie serc i zórz.
Uniesieni w ciszy i czułości,
nad nimi słońce i księżyca nów.
Z blaskiem dzikim łączą się w światłości,
gdzie wino już czerwieni się od słów.
Niech niepewny sen cię dziś nie zwodzi,
świt objawi wkrótce prawdę swą.
Pożegnaj ją, Aleksandra odchodzi,
pożegnaj, bo na zawsze tracisz ją.
Chociaż jeszcze śpi w twojej pościeli,
jeszcze pocałunkiem zbudzi cię,
przed nią już się nowa droga bieli,
cokolwiek zrobisz, nie zatrzymasz jej.
Gotów bądź, to wiatr przyszłości wieje,
do okna podejdź, przełknij gorycz swą.
Muzyka gra, Aleksandra się śmieje,
obietnice w zimnych dłoniach mrą.
Tyś zaszczyt miał być z nią, gdy noc się rodzi,
u boku jej karmiłeś dumę złą.
Pożegnaj ją, dziś z bogiem swym odchodzi,
pożegnaj, bo na zawsze tracisz ją.
Chociaż jeszcze śpi w twojej pościeli,
jeszcze pocałunkiem zbudzi cię,
przed nią już się nowa droga bieli,
cokolwiek zrobisz, nie zatrzymasz jej.
Gotów bądź, to wiatr przyszłości wieje,
wszak sam go siałeś, niszcząc każdy plan.
Odwagę miej i honor, nie nadzieję.
Przyczyna-skutek, dziś zostajesz sam.
Nie toń już w domysłów swych powodzi,
złamany kod, a życie nie jest grą.
Pożegnaj ją, Aleksandra odchodzi.
Pożegnaj, bo na zawsze tracisz ją.
Loutraki, Kreta, 18.07.2018